środa, 29 stycznia 2014

BAL



   Mieliśmy w przedszkolu bal karnawałowy. Było bardzo fajnie i prawie wszystkie dzieci się ładnie przebrały i ładnie się na balu bawiły. Ja zostałam piękną wróżką, a Nikodem groźnym piratem. Tyle, że ja nią faktycznie byłam, miałam piękny diadem i różdżkę miałam i chodziłam i różne takie czary ludziom ogarniałam, a Nikodem za nic nie chciał się przebrać i założyć kapelusza pirackiego i w ogóle bawic się nie chciał, więc cóż, znalazł się w grupie "prawie"...
   Ja go tam prosić nie będę. Sama miałam pełne ręce roboty, faceci w kolejce się ustawiali do tańca, no i co było zrobić? Niczego sobie imprezka, polecam każdemu, serio!




foto:wujek Krzysiu, zdjęcie z profilu Facebookowego Przedszkola

sobota, 25 stycznia 2014

BRRRRRRRRR...


   Strasznie zimno ostatnio, człowiek tylko na chwilę wyjdzie z ogrzewanego pomieszczenia i od razu zamarza mu w nosie i policzki całe czerwone się robią i w gardełko zimno i rękawiczki trzeba nosić i w ogóle jest jakoś tak brrrrrrrr....

   Dziś byliśmy na małym spacerku, w związku ze wzrostem temperatury o 2 stopnie do minus 14 i pojawieniem się słońca. Było bardzo fajnie, bo po pierwsze to niezbyt długo, a po drugie przejechaliśmy się tramwajem, i to było bardzo fajne tak sobie siedzieć, i obserwować przez szybę co się dzieje na zamrożonym na kość świecie. Jak już wysiedliśmy to tak nas zmroziło, że zaraz po przyjściu do domu udaliśmy się do łóżeczek i nie wiadomo kiedy zasnęliśmy kumulując pod kocykami pokłady ciepła.





Trzymaj mnie normalnie, bo zamarznę!!!









juhuuuu, jak fajnie...








muszę trochę potrenować żeby zdobyć ten biegun południowy jako pierwszy trzylatek na świecie. Czy północny, wszystko jedno w sumie...



środa, 15 stycznia 2014

RYTMICZNA ZAJAWECZKA



   Fader mówi, że zajawki są fajne, zwłaszcza gdy dotyczą na przykład muzyki, stąd bardzo zawsze się cieszą nasi Rodziciele, jak widzą że demolujemy mieszkanie za pomocą pałek perkusyjnych, uderzamy w cymbałki, bawimy się Maminymi szejkerami ze wskazaniem na jajeczka o czterech różnych intensywnościach i głośnościach szejkowania, no i przede wszystkim jak uderzamy radośnie w malutkie djembe czy też ostatnio w brazylijski tamborim. Coś tam się ma w tych genach, wrażliwość się ma muzyczną po Starych... Zobaczymy co z tego wyjdzie, na razie demolujemy :-)




No dobra, szło to chyba tak....





Tutaj się Niko na chwilę dosiadł...









Dobra, poszedł, czyli było to tak... bas slap slap bas...


wtorek, 14 stycznia 2014

TAKA STAROĆ

 

   W związku z tym, że Fader nie ogarnął jeszcze żadnych nowości, dziś obejrzycie zatem taką starość. W dodatku w ramach autopromocji z Faderem we własnej osobie, choć tylko widać go trochę. Ale to i tak lepiej, że widać go trochę niż wcale, bo jednak na większości zdjęć go nie widać, bo przecież ciągle robi zdjęcia, więc ponoć inaczej się nie da.


   Tarrrrram. Fader z Nineczką w FikuMiku Cafe w czasie naszych drugich urodzin!






poniedziałek, 6 stycznia 2014

W ŻYCIU TO NIE MA LEKKO


   Witajcie moi Mili w Nowym 2014 Roku. Na pewno sobie myślicie, że u nas nuda i nic się nie dzieje, i z tego też powodu tutaj rzekome pustki. BeZeDURA!
    Pomimo wielu dni wolnych pod rząd od przedszkola, toczymy dość intensywne życie codzienne. Sylwestra przespaliśmy - nic ciekawego nie było ani w Polsacie ani tym bardziej w Dwójce, po kiego grzyba siedzieć po nocy? Od początku roku zaś dni mijają nam na niezwykłych wydarzeniach i niezwykle ciężko czasem się z tym obrobić. Niby nic takiego, ale to trzeba wstać, zacząć biegać, krzyczeć i się kłócić o zabawkę, powchodzić na śpiących rodziców lub chociażby jedno z nich (jeśli to drugie wykuma sytuację i zwinie się wcześniej z domu pod pozorem pójścia do pracy. He he, dobre sobie. Do pracy w długi weekend. Heloooł?), wyciągnąć z szafki jakąś zeschniętą bułę i ją zjeść krusząc na śpiących niby dorosłych. Piszę niby, bo co jak co, ale chyba udają że śpią, bo kto by spał w takim harmidrze o 8 rano?
     A jeszcze lepiej jak się znajdzie jabłko, bo wtedy te fragmenty tak śmiesznie się przyczepiają do wszystkiego i rodzice je miażdżą jak się na nie kładą i jest wtedy super. No i wtedy się już budzą na dobre i jest bardzo fajnie, bo zaczyna się gonitwa, gdyż rodzicielstwo chce nas złapać by jakieś tam fatałaszki zmienić czy coś, a my im uciekamy i się śmiejemy i skaczemy po łóżku i sofie i zrzucamy na podłogę wszystkie poduszki i pieluchy nam spadają bo są już bardzo pełne i czasami jakieś takie niezbyt ładnie pachnące. No i tak mija jakieś pół godzinki, i później jak już jesteśmy ubrani to jesteśmy głodni że hej, i trzeba wtedy dużo zjeść i wypić Tacie jego herbatę, z którą specjalnie czeka żeby przestygła, bo nie lubi gorącej. I jest bardzo śmiesznie jak robi taką smutną minkę, że mu tej herbaty nie wystarcza dla niego. Tak się chyba tylko z nami droczy że to niby jego i tak dalej. To ja już nie wiem, dlaczego od razu nie zrobi sobie dwóch? 
     No a później to już różne ważne rzeczy trzeba odbębnić: spacery jakieś, czy puzzle, czy wyrzucenie wszystkich zabawek na środek pokoju, pomarudzić czasami trzeba albo popłakać bez powodu. Takie tam zwykłe codzienne obowiązki. No i cóż, jakieś spanko popołudniowe, jakiś obiad, jakieś później czynności popołudniowe zbieżne z tymi sprzed południa, czasem bajki trzeba nam włączyć na kompie, bo inaczej płaczemy wniebogłosy i naprawdę to nie są takie łatwe sprawy jak sobie wyobrażacie. A jak do tego jedno z Rodziców gdzieś wyjedzie pod pozorem "ważnych spraw służbowych" to już w ogóle ciężko nam sobie poradzić żeby tego drugiego pozostałego Rodzica ogarnąć ze wszystkim. Strasznie dużo czasu nam to zabiera, stąd niekoniecznie ma się chwilę by jakieś tu wpisy czynić. Wieczorem, powiecie. No i kolejny wasz błąd moi Mili - wieczór służy do kąpieli w wannie, po której to kąpieli należy przez jak najdłuższy czas unikać opatulenia w pidżamę. I jest to bardzo fajne i śmieszne tak skakać po łóżku i uciekać przez dorosłymi i na golasa biegać po domu i się przewracać i śmiać do rozpuku z miny Fadera, który jakiś taki dziwnie obrażony siedzi w kącie ze spodniami od pidżamki i coś tam pod nosem mruczy, że on to ma gdzieś, on nie będzie za nami kilometrami biegał, że nie to nie śpijcie na golasa i takie tam śmieszne rzeczy. No ale wiadomo, w końcu nasza czujność gdzieś usypia, i przeważnie zostajemy schwytani podczas picia wody, gdyż po takim treningu pragnienie doskwiera i wtedy wiadomo, ze dwa-trzy kubeczki trzeba walnąć. No i wtedy nas łapie i wciska w spalne stroje i coś tam na zegarek pokazuje, ale my nie wiemy o co chodzi bo nie znamy się na zegarku i nie wiemy czy już późno czy tylko tak nam wmawiają.
    Taaaa... No a potem to już faktycznie kładziemy się spać. Czyli pozyskujemy swoje spalne akcesoria, no i jeszcze jakieś pół godziny do godziny kręcimy się to w jedną to w drugą stronę, żeby jakąś książeczkę poczytać, albo żeby pogmerać nas po pleckach, albo poleżeć z nami na dużym łóżku chwilunię, albo samochodzik przynieść, nie - nie ten, ten drugi, a to jeszcze pić się zachce, a to przecież lampkę trzeba małą zapalić. Albo nie. Albo tak. Albo... no różnie to bywa, wiadomo, nie ma lekko z takim zasypianiem. No i zasypia w końcu człowiek wykończony po całym dniu. Coś tam jeszcze resztką świadomości docierają ostatnie sapy Fadera, że znów jak zwykle po   22 i już nici z ich wieczora i że zaraz trzeba wstać do pracy i takie tam. A co on myśli, że my to rano wstać nie musimy? Że nam tak lekko z tym wszystkim? Mądrala. Ciekawe czy chciałby się zamienić...

Wątpię.



    Zatem jak widzicie nie jest lekko i nie zawsze jest na wszystko czas. Mama wyjechana od soboty i nam biednym zostało wychodzenie z Ojcem na spacery, obiady, pranie i te wszystkie życiowe pierdoły.

  Od jutra znów do przedszkola. Trochę odpoczniemy od Rodzicielstwa w końcu, trza się wyluzować...


    Dziś zatem kilka zdjęć z naszego spaceru z Faderem do lasku na Kole. Przewietrzył się, niech już nie marudzi!




Ale tu fajnie!







Idziemy tam! Tam jest specjalna skocznia!








Wysoko, co? Ja tam się nie boję!









Juhhhuuuuu!







Ja też juuuhhhuuuu!







Kuku w kole :-)







Ja wiem czy kuku?