sobota, 27 lutego 2016

KROK MILOWY



   Co tu dużo mówić, przedwczoraj rozpoczął sie nowy, niezwykle ważny i ekscytujący etap w moim - Niny, życiu. Krok ważny i milowy. Rozpoczynam przygodę z pisaniem. Tak tak, w czwartek 25 lutego nauczyłam się, wykonałam i wielokrotnie powtórzyłam na  mej tablicy, moje pierwsze pisane słowo. Wczoraj doszło kolejne.
   Życzcie mi szczęścia i cierpliwości. No i wprawnych dłoni. Ja jestem mocno podekscytowana! 




25.02.2016







niedziela, 21 lutego 2016

JURA



   Być może nie macie pojęcia, że poza codziennym trudem i znojem uczęszczania do przedszkola, usuwania niezbyt chętnie brudu w wannie, małych awantur na temat wszystkiego co w danej chwili nam nie pasuje, kręcenia nosem na wszystko do jedzenia, co nie jest suchą bułą, parówką lub serkiem waniliowym homogenizowanym,  wpychaniem się w nogi rodzicom do łóżka gdy śpią, i darciem się wniebogłosy, że po jednej umówionej z rodzicami bajce nie ma drugiej trzeciej i czwartej; zapewne nie macie pojęcia że lubimy sobie czasem wziąć gdzieś rodziców wywieźć na wieś czy do lasu czy jakoś aktywnie spędzić weekend, żeby odpocząć od tego pędu metropolii warszawskiej, w której przyszło nam się urodzić i pędzić nasz niezwykły żywot...
   Otóż w ubiegły weekend zorganizowaliśmy taki właśnie wypadzik. Co prawda wolelibyśmy sami, ale wiadomo - trzeba starych wszędzie ciągnąć póki co, bo przecież średnio mamy z kim ich zostawić, poza tym zdziczeliby do końca, gdyby nic a nic świata nie zobaczyli. No i, mili moi, tym razem udało nam się połączyć przyjemne z drugim przyjemnym i odwiedziliśmy własnego mego wujka Ojca Chrzestnego Kubę, który wraz z Ciocią Anią zamieszkują na Śląsku. Dawno się nie widzieliśmy więc fajnie było ich odwiedzić, pogadać o tym i owym, coś tam chlapnąć soczku, no i ogólnie spędzić miło czas. A że od nich blisko w wiele ciekawych miejsc, to pomimo fatalnej pogody w sobotę udało nam się ruszyć cztery litery i podjechać na Jurę Krakowsko-Częstochowską, którą mają tuż za rogiem, by uciec przed niepogodą w czeluścia jednej z jaskiń. No było to naprawdę super przeżycie. Przede wszystkim nie padało na głowę :-) poza tym stabilna temperatura i wilgotność no i ciemności egipskie, które rozświetlaliśmy przezornie zabranymi do naszych profesjonalnych plecaków lampkami eksploracyjnymi... Ponadto skoczyliśmy jeszcze do Ojcowa i rzuciliśmy okiem z zewnątrz na dwa jurajskie zamki. Z zewnątrz, gdyż obydwa okazały się zamknięte na cztery spusty. Cóż, w końcu luty. 
   Ten zamek za to odbiliśmy sobie w niedzielę, była z kolei przepiękna słoneczna, wiosenna pogoda. I udało nam się pokręcić po najprawdziwszym średniowiecznym zamku, pełnym komnat, zakamarków, otworów okiennych, no i przede wszystkim posiadającym jedną całkiem niczego sobie wieżę, na szczyt której dostaliśmy się własnonożnie za pomocą setki wąskich krętych schodów i dwóch drabinek. Ostre wejście, ostre zejście, zaś na szczycie - ach, zapierający dech w piersiach widok. Pięknie było widać Jurę a także piękną linię Beskidów - od Żywieckiego po Gorce, a także całkiem dobrze poszarpane szczyty Tatr. Pokazaliśmy rodzicom wszystko co trzeba, ucieszyli się jak dzieci, odpoczęliśmy kapkę i w ten sposób spędziliśmy miły weekend że hej. 
   Także tego, mam nadzieję że wujek z ciocią na poważnie wzięli nasze słowa przy pożegnaniu, że niebawem do nich wrócimy!
   Może już bez starych ? ;-)






Najpierw poczytamy co tam i gdzie tam






No to teraz chodźcie z nami, my Wam wszystko pokażemy






Naprawdę Nina nie chciała zawalić tego wejścia do jaskini! Tylko jeden kamyk wzięła, żeby rzucić, jak nagle wszystko pier.... dyknęło!








Czekaj czekaj, muszę zacisnąć wszystkie paski od mego plecaka jaskiniowego








O, a to my










oho ho ho... jak tu ciemno... i woda kapie zewsząd!












Ciiiiii.... słyszysz? Potwór chyba jakiś!









wspina się człowiek wspina i końca nie widać










chodź Nina tędy, ja i tu szlak przetrę










Niko Niko, zobacz jak ja tu śmigam








No nie powiem, obuw to się sprawdza!











Ja już nie mam siły iść dalej!!!











A co to się stało temu bałwanu?







Zamek numer dwa. Nieczynny











W drodze do zamku numer trzy










Ech weeekend! 








No dobra Nina, teraz ostrożnie!











Popatrzę czy nie nadjeżdża jakiś rycerz czy ktoś













No i to jest zamek











Czynny przede wszystkim












Aczkolwiek też nie mam siły












Po drabince siup!













No i patrzcie teraz uważnie, po lewej macie...










Taki tam berek przy niedzieli










checa na sto dwa











albo i na dwieście










no niech się ciotka wybiega trochę










zamek zamkiem ale powoli trzeba się zbierać











zmykamy










Fajnie było









paaaaaa.... jeszcze tu wrócimy!









piątek, 19 lutego 2016

CZYTAJCIE!



   Czytanie jest fajne. Słuchanie też, jeśli się czytać nie potrafi. Czytanie rozwija wyobraźnię. Czytajcie dzieciom pół godziny dziennie (lub więcej). Codziennie... 





















     .... bo jak już się nauczą czytać to będą bardzo mądre. A poza tym będą zajęte czytaniem, a Wy - rodzice, będziecie mieć święty spokój przez długą chwilę :-)










wtorek, 9 lutego 2016

TRENDY WIOSNA 2016



   Gdyby ktoś z Was przypadkiem zastanawiał się, jakie trendy na turystykę leśną właśnie wkraczają na salony, nasza Nina już spieszy z wyjaśnieniem, a właściwie z prezentacją! 
   Oto Ona, świeżutkie zdjęcia prosto z Mediolanu, jeszcze ciepłe odbitki zdjęć, pstrykniętych własnym palcem przez Domenico Dolcego, zaś aparat trzymał nie kto inny jak sam Stefano Gabbana! Zaś kreacja - cóż, tu na salonach tajemnicą poliszynela jest, że o palmę pierwszeństwa tego projektu zaciekle walczą Karl Lagerferd i Robert Kupisz, którzy tego samego wieczora w Wenecji bawili się wspólnie przy kawie i serniku w czasie nocy ostatkowej. I podobno w tym samym momencie narysowali niniejszy projekt na serwetce którą wcześniej pierwszy otarł prawy kącik ust, zaś drugi uronioną łzę z oka.