A dziś to wydarzyła się fajna rzecz, bo okazało się, że przed naszym blokiem, na naszym placyku odbywa się mały sąsiedzki klimacik świąteczny. No i okazało się, że zaczęło się już wczoraj wieczorem od wspólnego gotowania bigosu. A dziś ten bigos już był ugotowany i sąsiedzi się zeszli, i sobie ten bigos jedli, i było wspólne ubieranie choinki, i była straż miejska (coś tam Tata burknął jak mu opowiadaliśmy, ale nie dosłyszałem) i robiła konkursy i Nina wygrała w jednym, a ja w drugim konkursie i dostaliśmy nagrody, i w ogóle było sporo różnych atrakcji i zajęć wspólnych i to było naprawdę bardzo miłe, i kiełbaskę też można było zjeść także słuchajcie, Tata powiedział (jakby był rodowitym od pokoleń Wolakiem he he), że to fajnie że ta Wola trochę się w końcu zmienia, i idzie wszystko w fajną, dobrą i miłą stronę.
Też tak uważamy. W końcu mieszkamy tu całe życie, więc co nieco już mamy w tym temacie do powiedzenia.
A tu z Rudolfem selfika se pyknęliśmy, a co!