sobota, 15 października 2016

ZANIM PRZYSZEDŁ DESZCZ

 

    Udało nam się złapać ostatnie chwile jesiennego ciepła i wyskoczyć na wycieczkę do lasu. Pojeździliśmy na rowerach, ale tylko tam gdzie się dało, bo gdzie się nie dało to musieliśmy się zdenerwować że tylko piach i piach. No i wiecie sami, że bardzo ciężko się pcha rower przez piach jednocześnie płacząc, krzycząc wniebogłosy i siadając na ziemi jako znak kategorycznego odmówienia jakiegokolwiek kolejnego ruchu. Poza tym było bardzo fajnie, bo już po jakichś 1500metrach naszej wycieczki udało nam się przekonać rodziców że to miejsce jest super miejscem na piknik, dzięki czemu Fader nie musiał już dźwigać na plecach tyle jedzenia i herbatki w termosie i bananów i ciastek... Dzięki czemu mieliśmy też siłę po kolejnych przejechanych aż ponad 1000metrach zrobić sobie zasłużoną przerwę, pobawić się najpierw w berka, później w chowanego, a później pozbierać żołędzie, żeby dorzucić w przedszkolu do kartona specjalnego, gdzie zbieramy żołędzie dla zwierząt w zoo... Także tego, to był fajny wyjazd. Ciepło kolorowo i jesiennie.
   Nazajutrz już zrobiło się zimno mokro i do niczego. Jesiennie...
/Niko/