No i znów jesteśmy w opozycji do aktualnej pogody i wyrażamy jak największy smutek i żal z powodu tej jesieni za oknem. A jeszcze w niedzielę było tak upalnie! Z tej też okazji udaliśmy się wszyscy wspólnie na łono natury, a konkretnie nad wodę. Rzekę w sensie. Niedaleko Warszawy ta rzeka, ale fajnie tam jest. Świder ta rzeka się nazywa. I mało ludzi w sumie i las i piasek do zabawy i przede wszystkim płytka woda. I fajnie tam jest, polecamy każdemu wyjazd nad rzekę zamiast telewizora!
Co prawda chwilę pobłądziliśmy, nim Matula sobie miejsce owe wspaniałe przypomniała, trochę musieliśmy popłakać z Ninką bo już byliśmy kilka razy nad rzeką i już ściągaliśmy w trzech sekundach bluzki żeby wskoczyć do rzeki, a okazywało się, że to jednak nie TO miejsce i trzeba gdzieś dalej iść i nie podobało nam się to ani trochę. Ale się udało i było super i wyjeżdżaliśmy jako ostatni i zjeżdżaliśmy z drugiego wysokiego brzegu po piasku do wody i raz tak wskoczyłem z tego piasku, że zamoczyłem całą głowę i się trochę przestraszyłem i musiałem trochę popłakać ale szybko dotarłem na bezpieczny drugi brzeg i trochę na kocu odpocząłem i było znów wszystko w porządku.
No i tak to było. Jak to nad rzeką. Parę godzin w wodzie, coś się pojadło, coś pochlapało, coś zsiniał i zmarszczył się człowiek, piasku posypał i takie tam.
No to niech się zrobi upał, bo my chcemy znowu!
I WY TEŻ RUSZAJCIE SIĘ Z DOMU!
Ninka |
Ja |
My |