poniedziałek, 26 października 2015

NIEMOŻLIWIE CICHA CISZA



    Co, myśleliście że morze, morze, morze i tyle? Nie nie, nic z tego moi Drodzy! Na końcówkę wakacji, udało nam się pięknie wstrzelić z pogodą i poddać się dobroczynnej działalności uspokajających ostępów leśnych i słabo zaludnionych (zwłaszcza w ogóle praktycznie nie występującymi letnikami) śródleśnych przestrzeni naszej pięknej, prastarej Puszczy Białowieskiej. Koniec Świata mówiąc w przenośni i koniec Polski w sensie dosłownym. Drugi już zresztą raz tu zawitaliśmy, no bo jak inaczej? 
   Och, cóż to był za wspaniały czas. Cisza, spokój, zapach drewnianej chaty, niemożliwie cicha cisza wieczorów i niemożliwie czarna czerń nocy. Niemożliwie rozgwieżdżone niebo i niemożliwie pyszne  obiady przygotowywane przez niezastąpioną panią Lucynę... Dużo spokoju i dobrych emocji. 
    To był naprawdę fantastyczny tydzień! Zresztą... popatrzcie sami...




pierwszego dnia mieliśmy koleżankę









Nikuś momentami tracił pewność siebie...









Nikt nam później nie wmówi, że mleko bierze się z kartonika










no ale raczej upał wykańczał










znalazł się w końcu czas na porządnego fajf o kloka










co prawda nie pochwalamy zbytniej wycinki lasów, niemniej nic tak nie pachnie jak żywica spływająca po świeżo ściętych sosnach










od razu równowagę się poćwiczy...










... przy okazji stało się to jednym z naszych ulubionych leśnych harców










no... były też innego typu tory przeszkód, upał zaś wzmagał ciężar i trud zmagań 










w poprzek też było fajnie i nie łatwo










taaaa... po takich obiadkach... no naprawdę, nic innego nie wypadało czynić :-)










bujanie w górę, bujanie na boki - relaks pełną gębą










żeby nie było że tylko wypoczynek. Mieliśmy również obowiązki. Przyjemne, owszem!










To się Leona odwiedziło, jabłuszka zaniosło czy coś...










To się z Lordem pogadało...










Loooord.... Loooordzik... jesteś tam?










Ech... ławeczka owszem jak najbardziej obowiązkowa





jak najbardziej ciąg dalszy nastąpi...

czwartek, 1 października 2015

ZNAD BAŁTYKU ZIMNEGO PORCJA JUŻ OSTATNIA, czyli #3

   

      No dobra, to jeszcze kilka znad morza dorzucam. Nie dziwcie się, że tyle to czasu Faderowi zajmuje, żeby kolejne zdjęcia wrzucać, ale korzysta ostatnio z dobrodziejstw sieci wifi łapanych przy okazji pracy, gdyż ponieważ od miesiąca z górką żyjemy sobie radośnie bez internetu w mieszkaniu. No i jakoś się da choć lekko podobno nie jest, ale skutkuje to brakami regularności niektórych internetowych poczynań Staruszka.
   W każdym razie macie i oglądajcie sobie, dodam tutaj przy okazji tyle, że zdjęciowy temat naszych tegorocznych wakacji jeszcze nie został wyczerpany.

   Ahoj!











































































































c.d.n. ... ale już dosyć morza!