środa, 22 października 2014

JEŻ

   Dostaliśmy pierwszą poważną pracę domową z przedszkola. Otóż mieliśmy za zadanie wykonać coś fajnego z ziemniaka. Fader głowił się aż dymiło i nic nie wymyślił, bo powiedział że on z ziemniaka to może zupę zrobić a nie coś fajnego. No ale na szczęście mamy dwoje artystów w rodzinie i Mama nasza Beata, która jest moja, choć Nina twierdzi że jej, wymyśliła że zrobimy jeża. I zrobiliśmy. Pokazała nam w książeczce jak jeż wygląda i siedzieliśmy sobie razem, i wbijaliśmy w ziemniaka wykałaczki i powstały jeże jak się patrzy! O! Co prawda niby Mama taka duża i mądra i nie zauważyła, że jeż ma na przykład uszy, i musiałem jej pokazać i wytłumaczyć i zrobić te uszy, żeby niczego naszym jeżom nie brakowało. 
   No bardzo ładne nam wyszły...
   I teraz są na specjalnej wystawie z Zachęcie i do Nowego Jorku na biennale niedługo jadą. Później Tokio, Mediolan, Berlin, Paryż i Petersburg...



Fader zdjęcie smartfonem pyknął, że niby taki instagram czy coś. Prawdziwa sztuka razy dwa!

niedziela, 19 października 2014

JESZCZE TROCHĘ Z LASU

  
  Jakoś tak się złożyło, że byliśmy jeszcze w Kampinosie raz  i drugi, gdyż jest tam niezwykle fajnie i miło i sympatycznie i oprócz tego, że jest tam las i ładnie pachnie i są ładne kolory i jest cisza i spokój i czasami znajdziemy grzyba, to jeszcze tuż obok jest fajny plac zabaw, gdzie spędzamy ostatnie chwile naszych leśnych wypraw. 
   No to oglądajcie sobie, jak było tydzień temu i jak było dziś!
















































piątek, 10 października 2014

BOREM LASEM



   Jesień mamy niezwykle piękną tego roku, nieprawdaż? Dlatego należy często chodzić do lasu, bo jesienią w lesie jest pięknie i jest dużo wspaniałych zapachów. Ostatnio byliśmy w lesie, takim bardzo dużym i rozległym i strasznie tam było fajnie i pachniało że hej. Najpierw na samym początku pachniało mocno żywicą i drewnem i musieliśmy aż przystanąć z wrażenia i wciągać w nasze małe nozdrza ten cudowny zapach. Później pachniało wszystkim, czym pachnie jesienny las - wilgocią, grzybami, liśćmi i drewnem. I był to bardzo fajny spacer, bardzo długi, gdyż chodziliśmy z Ninką i szukaliśmy grzybów i je wszystkie liczyliśmy, tylko że Fader nie pozwolił nam ich zrywać ani nawet dotykać. A takie piękne były, czerwone i nie tylko... A później jak już je wszystkie w całym lesie policzyliśmy, to szliśmy dalej i było bardzo fajnie, bo wszystkie dziewczyny szły drogą (czyli Ninka i Mama) a chłopaki przedzierały się przez dzikie chaszcze i ostępy, wykroty i krzadyle. Ja prowadziłem, a Fader dzielnie szedł za mną, tylko jakoś dziwnie poobłaził pajęczynami i innym listowiem. Serdecznie polecamy taki spacer, zwłaszcza gdy kończy się na fantastycznym placu zabaw! :-)